niedziela, 7 października 2012

Rozdział VII.

W mojej głowie odtwarzało się tylko jedno słowo WRÓCIŁ. Płakałam dniami i nocami gdy wyjechał  do Stanów , 5 lat temu. A teraz stał tutaj krok ode mnie. Czułam jego wzrok na sobie , ale nie odwróciłam się.
- Pamiętasz mnie ? - zapytał.
Chciałam powiedzieć , a może wykrzyczeć " Tak , a czego oczekiwałeś że rzucę ci się w ramiona po tym co zrobiłeś.? " lub coś podobnego. Chciałam mu powiedzieć że pamiętam wszystkie nasze pocałunki , wszystkie randki , wszystkie spacery , przypały i inne . I że wiem , że zdradził mnie. Tylko nie byłam pewna z kim.  Odwróciłam się i  zaskoczyłam samą siebie swoją odpowiedzią.
- Nie bardzo. A powinnam ? - rzuciłam.
- Z tego co pamiętam , powinnaś.
Popatrzyłam na niego wzrokiem przepełnionym smutkiem. .
- Przykro mi ale nie . Śpieszę się . Narazie. - pożegnałam się tymi słowami , po czym ruszyłam dalej przed siebie.

                                                                * KUBA* 
-Jasne  .. - wyszeptałem sam do siebie.
Nie mogłem uwierzyć że mnie nie kojarzy. Kłamała , na pewno kłamała. Wmawiałem sobie . A jeśli naprawdę mnie nie pamiętała ? Stałem jak słup i patrzyłem jak odchodzi. To boli , kiedyś bliscy , teraz obcy sobie ludzie . Nie wiedziałem co mam robić . Chciałem się z nią kolegować , a nawet przyjaźnić. Wiem że ja zraniłem , ale nie można się na kogoś gniewać w nieskończoność. Postanowiłem odświeżyć dawne kontakty.
Wybrałem telefon do Zuzy.
- Kuba.? - zapytała.
- Skąd wiedziałaś ? .
- Wyświetlił mi się Twój numer.  - odparła.
- Przecież zmieniłem , dawno.
- Facebook czyni cuda. - zażartowała.
Oh no tak. Debil ze mnie .
- Chyba że tak. - odpowiedziałem. - Może za 30 minut w KFC ?.
- Pewnie. To do zobaczenia. - odpowiedziała rozłączając się.
Nie mogłem doczekać się aby ją zobaczyć.

                                               
                                                               * KLARA*
Myślałam o nim. Z każdą sekundą moje myśli oddalały się od realnego świata, a przenosiły się do dni z przed lat. Do dni z nim. Kiedy byłam tak cholernie szczęśliwa. Myśl o nim sprawiały że moje oczy stawały się coraz bardziej wilgotne. Nie mogłam pozwolić aby mój super tusz rozmazał się przez tego kretyna,ale wiedziałam ,że to nieuniknione kiedy będę sama. Musiałam się czymś zająć, musiałam czymś zająć swoje myśli. W pośpiechu wykręciłam numer do Zuzy.
-Halo ? -odebrała po pierwszym sygnale.
-Zuza, proszę przyjedź. -rzekłam ściszając głos.
-Co się dzieje ?
-Wrócił.
-Wiem, zaraz u ciebie będę.

Nie minęło 10 minut,a rozległo się pukanie do moich drzwi. Byłam przekonana, ze to Zuza więc nie patrząc kto to, otworzyłam drzwi tak szeroko jak się tylko da. Zdziwiłam się gdy moim oczom ukazał się on.
-Czego ?
-Nie wierzę , ze mnie nie pamiętasz.
-A jednak -chłodno odpowiedziałam.
Patrzyłam w jego rozszerzone źrenice i miałam wrażenie że tonę. Niespodziewanie z moich oczów poleciała pierwsza łza, a za nią jak na komendę zaczął wylewać się cały wodospad słonej mazi.
-Nie znam cię, nie pamiętam. - szeptałam przez łzy .- nie znam, nie...
-Klara -złapał mnie za rękę
Ciepło jego dłoni sprawiło jeszcze większy ból, przeszywający moje ciało. Zdałam sobie sprawę, ze nadal go kocham. Nigdy nikogo tak nie kochałam jak jego.
-Klara -powtórzył - Przepraszam..
Jego głos też bolał, każde słowo wypowiedziane z jego ust przeszywało mnie na wylot pozostawiając bolesne rany.
-Nie mów nic. .proszę -błagałam.
-Klara..
Potoku moich łez juz się nie dało zatrzymać, osunęłam się na zimną podłogę i pozwalałam aby łzy wylewały się ogromnymi strumieniami.  Chłopak ukląkł koło mnie i objął moje drżące ciało .
Czułam bicie jego serca. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi, oraz stały puls. Czułam się taka bezpieczna. Tak bardzo chciałam aby ta chwila trwałą wiecznie. Kochałam go a z drugiej strony nienawidziłam. Przez zapłakane oczy zauważyłam Zuzkę wchodzącą do domu. Stanęła w progu  i wpatrywała się w nas jak zahipnotyzowana. Czułam , że na jego widok nie może wydusić z siebie słowa , ale w końcu zrobiła to.
- A ty co tutaj robisz ?  - wystrzeliła ostrym tonem.
- Zuza. - wypowiedział jej imię tonem , którego nie potrafiłam określić.
- Czy ty człowieku , nie widzisz do jakiego stanu ją doprowadzasz ?
- Tak , tylko pamiętaj to nie tylko moja zasługa. - odpowiedział.
Zuza przez chwilę nic nie mówiła . Jakby odtwarzała każde jego słowo po kolei w swojej głowie.
- Po prostu wyjdź. - odpowiedziała cicho.
Wyszedł. A ja nadal nie mogłam powstrzymać łez.
- Klara. Popatrz na mnie . - mówiła. - Nie cofaj się w przeszłość. Nigdy. Nie możesz pozwolić sobie na to by miał satysfakcję , że mu uległaś. Uśmiechnij się , podnieś głowę do góry i idź przed siebie  , nie pozwól polecieć łzą. Pokaż że jesteś silna. I najważniejsze nie pozwól się zniszczyć.
- Jasne. Spróbuję. Ale dlaczego on musi mi komplikować życie. - powiedziałam przez łzy.
- Bo jest totalnym palantem. Mała , nie płacz już za dużo jak na dziś. - odparła.
Powoli wstałam , podniosłam się z ziemi . Lecz czułam że to dopiero początek mojego horroru . Ponieważ jego głos dobitnie odbijał się echem w  mojej głowie. Zuza miała rację , przynajmniej w jednym , że mnie niszczył. Niszczył mnie tak jak , jakby robiła to anoreksja. Przez niego nie mogłam jeść. Cały czas miałam ściśnięty żołądek na myśl o jego dotyku. 

____________________________________________________________________________
Długo mnie tu nie było , za co bardzo  , bardzo przepraszam.
Ale w wakacje nie miałam czasu  za dużo się działo.
większość rozdziału pisana przez Natalię , za co jej bardzo dziękuję
 ;*
Postaram się częściej tu wchodzić , choć niczego nie obiecuję.

Pozdro.
' smilleyea.
























poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział VI.

Długo nie mogłam uwierzyć w to co dzieje się w moim domu. Ale już wiedziałam. Ona , stała na środku salonu a on ją całował. Zobaczyli mnie , w mgnieniu oka sie od siebie oderwali.Po chwili się odezwała.
- Klara , ja ci to wszystko wyjaśnię.- zaczęła
- No ja myślę. - odpowiedziałam oszołomiona.
- No bo więc widzisz.. - próbowała tłumaczyć.
- Oh , no dobra widzę że sama nie dasz rady . Tylko błagam powiedz mi że jesteście razem , a nie jąkaj się .- odparłam.
-  To chyba sama sobie wyjaśniłaś za mnie . - odpowiedziała.
-  Tak . Tylko szkoda że mi nie powiedziałaś. Jestem twoją przyjaciółką. Przynajmniej nią bylam , jakieś 2 minuty temu , gdy jeszcze nie widziałam tego co własnie się tu wydarzyło. - powiedziałam .
- Yhm , dobra nie przeszkadzam wam . Nieważne. - po tych słowach wyszłam na górę.

Byłam zła że mi nie powiedziała , a z drugiej strony się cieszyłam , że jest szczęśliwa. Ale że z moim bratem.?
Skoro to całe bycie razem jest na poważnie no to czemu nie. W ostateczności się na to zgodzę. W progu ujrzałam Zuzkę.
- Klara , ja chciałam ci powiedzieć , tylko jakoś tak wyszlo , że nie było czasu no i wiesz ..- tłumaczyła się.
- Dobra , okej skończ nawijać. - zaczęłam się śmiać.
- Szczęścia ci życzę głupku. - przytuliłam ją i cieszyłam się jak idiotka.
- Czyli nie jesteś zła.?- zapytała.
- Oczywiście , że nie.
- To gut .- odparła.
Obie wybuchłyśmy śmiechem. Porozmawiałyśmy chwilę , po czym ona zeszła na dół a ja postanowiłam znów się przejść , żeby to wszystko sobie poukładać. Poszłam do skateparku. Tam był mój drugi dom.
Mijając przeróżne rampy i jakiś skate'rów ujrzałam na ławce mojego przyjaciela. Był naćpany i pijany . Podeszłam bliżej.
- Marcin , co się dzieje ? - zapytałam.
- O nie tylko nie ty...Klara. Mała biedna Klara , która nie umie poradzić sobie ze swoimi problemami , to się wpierdala w życie innych . Daj sobie spokój i zostaw mnie , kurwa .- kpił sobie. 
- Aha , dobra .czyli tak traktujesz przyjaciół ? Okej. - odpowiedziałam.
Spoko . Kolejna kłótnia. Z kolejną ważną osobą. Zajebiście.  Ale już się przyzwyczaiłam że jak się coś pierdoli , to wszystko na raz. Czekała mnie z Marcinem poważna rozmowa. Kolejna. Po chwili uświadomiłam sobie że nie mogę go tak zostawić. Wróciłam.
- Dobra , idziemy kolego. - rozkazałam.
- Nigdzie z tobą nie idę. 
- No to się zdziwisz. - odparłam.
Wzięłam go pod ramię i próbowałam dowlec jakoś do mojego domu. Kiedy to uczyniłam , położyłam go na moim łóżku . Zdążył zasnąć . Było grubo po 23 , więc ja też postanowiłam się przespać. Tylko kurwa gdzie.? Uznałam że będę spać z nim . Jebać to. Wyglądał tak słodko. Jak niewiniątko . Ale taki nie był. 
Właśnie to kręciło mnie w nim najbardziej , arogancja i chamstwo. 


Obudziły mnie promienie słońca , padające na moją twarz. Otworzyłam lekko oczy i się uśmiechnęłam na jego widok. W głębi duszy byłam trochę zła za jego słowa , ale nie umiem się długo gniewać. Bardziej zdziwiło mnie to , że on coś brał. Obudził się.
- Klara.? Co ja tu robię ? Cholera nic nie pamiętam .- mówił zszokowany.
- Naćpałeś się , byłeś pijany . Powiedziałeś mi parę słów. Więc przyprowadziłam cię tutaj. - odparłam.
- Zaraz , zaraz. Co ci mówiłem.? 
- Że wpierdalam się w życie innych , bo nie umiem poradzić sobie ze swoim. - odpowiedziałam.
- Nie słuchaj mnie , gdyby nie ty , leżał bym na tamtej ławce. Nadal. Tylko tamtą ławkę pamiętam. 
- No właśnie.. Obiecaj mi , że nigdy tego gówna więcej nie weźmiesz. - syknęłam.
- Posłuchaj .. - mówił.
- Obiecaj ! - krzyknęłam , po czym na moim policzku pojawiła się łza. 
Zauważył to . Kurde , nie moja wina że jestem wrażliwa.
- Klara .. ja przepraszam , obiecuje. - powiedział.
- Nie przepraszaj , tylko więcej tego nie bierz , bo po prostu jesteś dla mnie ważny  - wyszeptałam.
- Ale ja przepraszam za to , że ci powiedziałem te chamskie słowa. - odparł , po czym mnie mocno przytulił.
Oboje wybuchliśmy śmiechem , tak jak poprzednio z Zuzką. 
- Klara , czujesz to ?  Spaliśmy ze sobą. Hahaha. - poruszał zabawnie brwiami.
- Debil. - skwitowałam.
- Dobra , dziękuję ci za wszystko . Ale muszę już się zwijać. - pożegnał się .
Zniknął w progu. Po jakiś 30 minutach mama kazała mi iść do sklepu. Szłam i śmiałam się tak że ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę. Stawiałam pewne kroki do przodu ,kiedy ktoś za mną się odezwał.
- Klara.- usłyszałam moje imię.
Głos. Od razu wiedziałam do kogo należał. Spokojny i głęboko upokarzający. Sprawił , że zadrżałam. Poczułam uderzenie gorąca na karku. Przenikało moje ciało, unieruchamiając mnie. To nie był zwykły strach. To było otępiające , ściskające w żołądku przerażenie. Nasuwało mi się jedno pytanie czy odważę
się odwrócić ? 
________________________________________________________________

No  i jest 6.
Za 3 dni wakacje , a ja jestem chora. xD
Dziękuję Natalii , która mnie natchnęła
na ten rozdział.
Dobra nie przynudzam.
Pozdro.
`smilleyea

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział V.

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi do mojego pokoju. Oczwyście zaspana zobaczyłam mojego brata w progu który miał bezcenną minę.
- Klara , gdzie jest moja bluza.!? - krzyczał.
- yy .. niewiem. - wybełkotałam.
Nigdy nie kontaktuje rano. A w tej chwili chciało mi się cholernie spać. Nawet nie miałam zamiaru pójść do szkoły.
- Jak to niewiesz.? Ty ją ostatnio nosilaś.
- Nie przypominam sobie , a teraz daj mi troche spokoju i weź wyjdź. Bo budzisz niewinnych ludzi. - powiedziałam.
- Jak dasz bluzę to wyjdę.- rzekł.
- Wypierdalaj i koniec . Dobranoc. Amen. - odparłam , po czym znów próbowałam zasnąć.
- E z tobą rozmawiać...- usłyszałam na odchodne. Wyszedł.
Pokręciłam głową. Miałam zrytego brata , ale nie zamieniłabym go na żadnego innego. Zaśmiałam się sama do siebie. Nawet nie wiem z czego . Z jego głupoty , czy może z mojej , albo z obydwóch.  Czułam , ze będę mieć dzisiaj dobry humor.Moje starania na ponowne zaśnięcie chyba poszly się paść. Wstałam , ubrałam się w niebieskie rurki , luźny T-Shirt i czarne conversy. Poszłam do łazienki , uczesałam włosy w niedbałego koka i przewiązałam niebieską bandamką .
Wychodząc potknęłam się o jakąś szmate.
" Jebana ". - pomyślałam. Podnosząc ją , zauważylam , że to bluza Olka.  Udałam się do jego pokoju aby mu ją oddać . Nie pukając wparowałam do pokoju.
- Znalazła się twoja bluza. A tak wogule to dzięki. - powiedziałam.
- Puka się. Nie nauczyli cię.? Daj mi ją . - odpowiedział.
- Najwidoczniej nie.
Jak ja lubię sie z nim droczyć.
Wyszłam i zjadłam śniadanie. Nudziło mi się jak cholera. Zadzwonił telefon. Chciałam odebrać , lecz gdy zobaczyłam kto to , zamurowało mnie. Dzwonił Marcin. W sumie od naszej ostaniej rozmowy jakoś normalnie funkcjonowałam. Szybko się ocknęlam i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Klara.? - usłyszałam.
- Ta. - powiedziałam.
- Muszę ci coś powiedzieć , chodzi o Magdę. Ja.. to znaczy możemy się spotkać , dziś , najlepiej zaraz.?- zapytał.
O nie. Znowu będzie o niej nawijał  , a ja z bólem serca będę musiała tego słuchać.
-  Oczywiście. Gdzie i o której.?- zapytałam.
-  Za 20 minut , na rynku koło " Liliputa".
- Okej.- rzekłam.
Już się mialam rozłanczać , gdy usłyszałam :
- ee.. Klara , dzięki jesteś kochana. - wyszeptał do telefonu.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. I po chwili już słyszałam sygnał skończonej rozmowy.
Ogólnie to powinnam już wyjść z domu , no ale tylko kulturalni ludzie się spóźniają. Wzięłam trochę kasy jakby co i poszłam w stronę rynku. Już po chwili ujrzałam go.

-  Ty to masz takie ruchy jak mój żółw.- powiedział Marcin.
- Tak ? Serio.? Twój żółw jest aż taki szybki. - zażartowałam.
- Dobra . Koniec. Chciałem ci powiedzieć , że już nie jestem z Magdą. - spoważniał.
Czy się cieszyłam.? No pewnie , że tak. Ale dopiero teraz dostrzegłam jak bardzo ją musiał kochać i pewnie kocha nadal. Zobaczyłam w jego oczach wielki smutek. Chciałam mu jakoś pomóc.
- Ale co się stało.? - zapytałam.
- No .. właśnie. Bo.. - urwał.- Jesteś pierwszą i ostatnią osobą ,której o tym mowie. I uwierz jest mi ciężko.
- Ona ma dziecko z jakimś frajerem. I podobno ten frajer mieszka na twojej ulicy. - dodał.
Zastanawiałam się o kim mówi , bo na mojej ulicy mieszkają same cioty . I na pewno taka Magda nie umówiłaby się z żadnym z nich.
- Tak bardzo mi przykro Marcin , wiem , ze była dla ciebie ważna. Ale gdyby ona ciebie naprawdę kochała to nie postąpiła by tak. - rzekłam.
- Tak , szkoda ze dopiero teraz to do mnie dotarło.
- Lepiej późno niż wcale. - palnęłam.
- Mimo wszystko , dzięki za rozmowę. - pocałował mnie w policzek. Czułam się wniebowzięta.
- Nie ma za co. Po to są przyjaciele. - odpowiedziałam.
Ja dopiero teraz uświadomiłam sobie jak dużo znaczy słowo " przyjaciel ". A Marcin nim był. Tak samo jak Zuzka. Każdy z nas rozszedł się w swoje strony . Szłam do domu w skowronkach , lecz gdy weszłam do domu , moje rozradowanie szybko zgasło.
 - O ja dupce. - stać mnie było tylko na takie słowa, po tym co zobaczyłam.
_____________________________________________________________________________

Przeczytałam bloga Natalii i tak
jakoś mnie zainspirował na ten rozdział i na kolejne.
Dzięki wszystkim co to czytają .
Pozdro.
`smilleyea.


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział IV.

- Jestem ! - krzyknęłam. Lecz nikt mi nie odpowiedział.
Weszłam do swojego pokoju , przebrałam się w dresy i luźną koszulkę. Po czym odpaliłam kompa i zaczęłam sprawdzać wszystko po kolei : Facebooka , Besty , Twittera itd.Zero wiadomości i powiadomień. Po prostu odcięta od świata. Dopiero teraz sie skapłam , ze jest 20. Zeszłam do na dół, gdzie spotkałam mamę .
- O już przyszłaś. - powiedziałam.
- Jak widać , a co stęskniłaś się ?
- Jasne , przecież wiesz. - rzekłam .
- Dobra , idę się wykąpać - dodałam.
- Dobranoc. - odpowiedziała mama.
Wzięłam krótki prysznic zmęczona dzisiejszymi wrażeniami. Po chwili już leżałam w moim łóżku rozmyślając nad tym co się dzisiaj wydarzyło. Zuzka ma rację , on ma prawo mieć dziewczynę . Nawet jeśli jest to taka dziewczyna , która chwali się i lansuje na każdym kroku . Tak , Magda taka jest. Zawsze muszę się zakochać w niewłaściwej osobie. Nie wiem co robić , ani co czuć. Mam ochotę się rozpłakać i śmiać ze swojego życia. Ale każda opcja wydaje mi się beznadziejna. Rozmyślając tak o wszystkim i o niczym , zasnęłam.



 "Mamo nie płacz dziś , bo ja nie chce nigdzie iść .." - obudzilam się słysząc KALIEGO . Po chwili zorientowałam się , że to mój budzik . Wyłączyłam go w cholere. Wstałam ubrałam się i po chwili dostałam sms' a od obiektu moich westchnień.

 MARCIN : Musimy porozmawiać . O 14 w parku.
JA: Jasne. :)
Była 13.10 więc zaczęłam się zbierać , bo do parku mam jakieś 20 minut drogi. Zastanawiałam się o czym chce ze mną rozmawiać ,  bo chyba nie o jego dziewczynie , bo tego nie wytrzymam.
- Mamo idę , wróce potem. - rzuciłam krótko.
Nawet nie czekalam na odpowiedź , tylko wyszłam z domu . Po 23 minutach byłam w parku . Z moich obliczeń Marcin powinien być za jakieś 10 minut. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam Grubsona - Złap za.Ujrzaałam zbliżającą się do mnie sylwetkę chłopaka , którego bardzo dobrze znałam. Już po chwili był obok mnie.
- No siema . - powiedzial.
- Hej. O czym chciałeś porozmawiać.? - zapytałam.
- O nas.
Zrobiłam minę typu WTF.!?
- Ale jak to.? - już układałam sobie w głowie kolorowy scenariusz. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Znaczy nie w takim sensie. Chodzi mi o to , ze traktuję cie jak przyjaciółkę. I chciałbym , żeby nadal tak było , znaczy oficjalnie , żebyś wiedziała.
Powinnam się cieszyć , że jestem dla nim kimś bliskim i mi bezgranicznie ufa , ale jakoś zabolały mnie te slowa. Chciał bym była jego przyjaciółką . Uśmiech powoli przygasał.
- I o tym chcialeś porozmawiać.? - zapytałam.
- No tak.
Czułam , ze zaraz rozpłaczę się jak dziecko , Ale nie nie mogłam dać mu poznac że jest coś nie tak. Zauważył moje zmieszanie .
- A no i chciałbym zapytać , czy cos jest nie tak , bo wczoraj jakoś dziwnie się zachowywałaś. Nie wiem czy jesteś zazdrosna o Magdę czy co , ale powiedz mi. - wycedził.
Trafił w samo sedno. Byłam zazdrosna . W cholerę.
- Nie no , nie jestem zazdrosna , po prostu jakoś tak . Złe dni mam. - skłamałam.
- Aa . chyba ze tak . - odpowiedział.
Było mi ciężko z tym , ze nie mogłam powiedzieć mu prawdy , ze go kocham . Że mam jakąś obesję na jego punkcie. ale nie po prostu nie mogłam , jest za wczesnie na takie wyznania , a poza tym nie czas  i miejsce na to .
- Czyli przyjaciele. - potwierdziłam.
- Jeśli chcesz oczywiście.- rzekł.
- Jasne , że chcę.
- Dobra , to ja będę się zwijać. - powiedział.
- Już.? No to dobra.. - odrzekłam.
Rozeszliśmy się w swoje strony. Muszę postarać się jakoś przyjąć do wiadomości , że się tylko przyjaźnimy i nic więcej. Szkoda , że to wszystko się tak potoczyło , lecz nie mogę teraz tego spieprzyć. Trzeba iść do przodu . Tylko jest ciężko kroczyć w przód , mając przed oczami wczoraj. Weszłam do domu i udałam się w stronę mojego pokoju. Jebłam się na łóżko . Zagubiona w własnych myślach , szybko zasnęłam. 
_________________________________________________________________________________
                                                                                                                              Sorry , że w ogóle
żadnej akcji nie ma , ale muszę uczyć się do
egzaminu do bierzmowania i nie mam czasu
wymyślić czegoś  fajnego.

Pozdro.
` smilleyea
.

czwartek, 31 maja 2012

Rozdział III.

Gdy Marcin zniknął mi z pola widzenia ocknęłam się i przekroczyłam próg domu . Zrozumiałam, że choć prawie go nie znam i rozmawiałam z nim kilka razy, to właśnie jego pragnę najbardziej.Wiedziałam , że będę mieć przesrane , no ale cóż nie pierwszy raz i nie ostatni. Próbowałam iść najciszej jak mogłam na górę gdy nagle moja mama wrzasnęła : " Klara natychmiast na dół ".
Cholera , wiedziała że idę.
- Co jest .? - zapytałam jakbym nic nie wiedziała.
- Nie udawaj niewiniątka. Prosiłam cię , żebyś nic nie nabroiła w szkole , ale ty zawsze musisz pokazać się od jak najgorszej strony.  Wyobraź sobie , że pani dyrektor do mnie dzwoniła.
- Ale mamo , to nie moja wina , że mnie Karina uderzyła. - zaczęłam się tłumaczyć.
- Jakoś musiałaś ją sprowokować .
- Tak , oczywiście ja tylko przez przypadek w nią weszłam. - powiedziałam.
-  Jednak wina leży po twojej stronie. - odpowiedziała.
- Zawsze jest moja wina , zawsze patrzysz tylko na mnie , ale to że ona mnie uderzyła to już sie nie liczy , tak.? Jakby mnie zabiła to pewnie tez byłaby moja wina. - niemal krzyczałam.
- Przestań wygadywać takie rzeczy .- rzekła.
- To ty przestań mnie oskarżać. Bo nie wiesz jak naprawdę było .
- Nie wiem , ale wiem do czego jesteś zdolna. . - powiedziała.
-  Taa , ty jeszcze tak dużo o mnie nie wiesz. - powiedziałam do siebie ściszonym głosem.
Wyszłam na górę , przebrałam się i postanowiłam coś zjeść.  Zeszłam na dół , ale zamiast mamy zastałam  zieloną karteczkę na której było napisane :" Musiałam pilnie wyjść , wrócę wieczorem . Mama. "
- Zajebiście . - powiedziałam sama do siebie.
Zjadłam kanapki z nutellą i włączyłam laptopa. Sprawdziłam Facebooka , Twittera. itd. po czym weszłam na GG. Zuzka była dostępna , więc standardowo do niej napisałam.
Ja : Hej , idziemy gdzieś ?
Zuzka : Okej , bądź za 10 minut u mnie.
Ja : Spoko , to pa ; *
Ubrałam czerwone rurki i szarą bluzę . Byłam gotowa do wyjścia. Już po 7 minutach  dobijałam się do drzwi Zuzki.
- Idziemy . - powiedziała otwierając mi drzwi.
Poszłyśmy w stronę skateparku . Opowiedziałam jej o wszystkim . O Łukaszu i chłopakach , o Marcinie : że mi się podoba ,, chociaż znam go tak krótko.
 Noi oczywiście o Karinie i o tym , że wszystko jest na mnie.
- Ja to bym ją zajebała . - powiedziała Zuzka.
- Łatwo ci mówić .
- Tak wiem , gorzej wykonać. - odrzekła.
Siadłyśmy na naszej ulubionej ławce , gdy po chwili dostrzegłam Marcina i już miałam do niego iść , gdy jakaś dziewczyna mnie wyprzedziła i zaczęła się do niego przytulać. Poczułam ukłucie zazdrości i zrobiłam dziwną minę dalej wpatrując się w dwie postacie.
- Co się dzieje ? - zapytała.
- Tam.. Marcin. - wyszeptałam.
Zuzka popatrzyła w to miejsce , w które ja wpatrywałam się jak opętana. Nic już nie mówiła , ja też nie.
Po prostu układałam w głowie inny scenariusz , ze to ja jestem na miejscu tej dziewczyny. Ale teraz moje chore fantazje wygasły . Nie powinnam być zdziwiona , bo przecież znam go tylko dzień . Zresztą jak ja mogłam myśleć , że taka dziewczyna jak ja może mieć takiego chłopaka jak on. Wiadome było , że jest już zajęty . Głupia jestem , mogłam się tego domyślić.
- O kurwa , Klara oni tu idą. - wycedziła.
- No nie . - schowałam twarz w dłonie.
Byli coraz bliżej. Postanowiłam być spokojna i obojętna na to co się za chwilę ma stać.
- Cześć Klara , nie sądziłem , że cie tu spotkam. - powiedział.
- Cuda sie zdarzają. - rzuciłam.
- Ym.. To jest Magda.... - przedstawił swoją koleżankę ? Przyjaciółkę ? Dziewczynę ? Nie znałam poprawnej odpowiedzi na to pytanie. Miałam tylko nadzieję że nie była dla niego tą ostatnią możliwością.
-... moja dziewczyna - dodał.
A jednak. Cholera. Tylko nie to . Czułam jak mi serce rozrywa na kawałki. Tak bardzo nie chciałam tego usłyszeć.
- Jestem Klara , a to Zuzka.- powiedziałam. Nic innego z siebie nie mogłam wydusić.
Ta cała Magda za bardzo za mną nie przepadała zresztą z wzajemnością , bo od początku naszego przypadkowego spotkania patrzyła sie na mnie jakby chciała zabić. Chyba bardziej Zuzka jej przypadła do gustu.
- Skąd jesteś ? - zapytałam w końcu. 
-  Z okolicy. - odpowiedziała chamsko.
Super jednego wroga więcej.
- Yhm.
- Możemy się dosiąść ? - zapytał Marcin.
- Tak , jasne . - wyparowała Zuzka. Myślałam że ją zabije.
Nagle naszej nowej koleżance , a raczej mojemu nowemu  wrogowi zadzwonił telefon . Odebrała i odeszła gdzieś w pizdu daleko i jeszcze dalej.I bardzo dobrze .Teraz Marcin zaczął swoje zwierzenia. Nie wiedziałam że stać go na takie słowa.  Opowiadał o tym jak bardzo mu na niej zależy. O tym, że wybrała jego   zostawiając innego na lodzie. O tym jak bardzo ją kocha i jej potrzebuje. Nie wiedząc, że z każdym z tych słów zadawał mi cholernie wielki ból. Słuchałam go uważnie nie zdradzając żadnych emocji, lecz w środku pragnęłam wbić sobie nóż w serce, by już tak nie cierpieć. Za bardzo kochałam. 
- No to mam nadzieję , że wam się jakoś ułoży . - nie wierzyłam w to co mówię , tak naprawdę chciałam , aby to co między nimi było zniknęło . Wiem , jestem pieprzoną egoistką , ale życie to dziwka , która zabiera mi szczęście.
- Oby tak było. - skwitował.
Wróciła Magda , czy jak jej tam było. Zresztą jebać to . 
- Przepraszam , że muszę was opuścić , ale mama dzwoniła i muszę iść do domu , bo ważni goście przyszli . - chwaliła się . 
- Tak , tak to lepiej idź. Odprowadzę cię . - powiedział Marcin. 
Odeszli. Po raz kolejny musiałam patrzeć jak odchodzi. Tym razem nie sam  , a za rękę z jakąś gościówą.
- Lansiara. - wycedziłam.
- Ej , Klara ogarnij się. On ma prawo mieć dziewczynę , a ona ma prawo z nim być. Nie zmienisz tego. 
- Tak wiem , ale tak mi jakoś źle teraz. Nie żebym jej życzyła źle , ale mogłaby wpaść pod jakiegoś tira czy coś. - odpowiedziałam.
- Klara , debilu.  Przecież oni nie będą razem wiecznie.
- Skąd wiesz. ? 
- Wątpisz w to .? - zapytała.
- Nie , nie, tylko najbardziej wkurza mnie sam fakt , że nic nie jest tak jak ja bym chciała , żeby było. - rzekłam. 
- Będzie dobrze. Musi być. 
- Kiedyś na pewno. Może jestem zbyt uczuciowa , po prostu. - powiedziałam.
- Może. Chodźmy już. 
- Spoko . - odrzekłam.
Wolnym krokiem udałyśmy się w stronę naszych domów. Nagle zaczęło mnie coś boleć nie fizycznie a psychicznie. Tak , b
ól psychiczny to najgorsze cierpienie jakie może się przydarzyć człowiekowi wtedy, gdy kocha. Doszyłyśmy do domu Zuzki i się pożegnałyśmy. Postanowiłam , że pora wyciszyć emocje. Ogarnijmy ten syf.
________________________________________________________________

Nic się w sumie nie dzieje. Żadnej akcji.
Ale jebać  to

Wszystkiego najlepszego dla Kamilii , która
ma dzisiaj urodziny
. ; **
Pozdro.
`smilleyea.

czwartek, 24 maja 2012

Rozdział II.

W gabinecie , na sofie siedział chłopak ,który przypominał anioła.  Tak wiem mam głupie porównania. W sumie nie znałam go . Wiem  , że Karina się w nim buja. Bezgranicznie. Ona  zabiłaby gdyby ktoś jej go zabrał. No .. przynajmniej mnie.  Jedynym problemem było to , że on jest synem dyry , która nie darzy mnie jakoś specjalnie sympatią.  Ma na imię Marcin . Z tego co wiem to pali  .. nałogowo. W sumie zbytnio mi to nie przeszkadza. Jest " nowy"  w szkole, ponieważ przeniósł się z innej szkoły , bo mama mu kazała. Współczuję mu. Wpatrywałam się w niego i wypowiedziałam szeptem niekontrolowane " O KURWA ". Chłopak słuchał muzyki na słuchawkach.. Był ubrany w szare rurki , buty nike i bluzę z kapturem.
Ropucha podeszła do niego i dosłownie wyrwała mu słuchawki z uszu.
- Mówiłam ci chyba , że tutaj się nie słucha muzyki. - powiedziała.
- Co ty robisz.?! Zostaw mi te słuchawki. Tak mówiłaś , jak widzisz ja nie słucham. - odpyskował jej.
- Jak ty się do mnie odnosisz.?
- Jak syn do matki w moim wieku. - odpowiedział.
Zrobiłam wielkie oczy. Nie sądziłam , że ktoś odważy się postawić dyrektorce . Jej syn nie darzył jej jakimkolwiek szacunkiem. Na jego miejscu też bym pewnie tak postąpiła lecz z drugiej strony bałabym się jej.
Była straszna.. nie powiem , że nie.  Postanowiłam dalej przyglądać się tej szopce , którą odstawiała Ropucha z Marcinem.
- Porozmawiamy w domu. - rzekła Ropucha. - A teraz proszę cie wyjdź , ponieważ muszę porozmawiać z uczennicą.
Chyba dopiero teraz mnie zauważył , bo popatrzył na mnie . Pewnie zastanawiał się po co tu jestem.
" Brawo Klara, ładne będzie miał o tobie zdanie. " - pomyślałam.
- Tak , oczywiście mamo. - złagodniał. Wychodząc przyglądał mi się po czym zniknął za drzwiami.
Nie wiem dlaczego tak nagle zaczął być miły dla Ropuchy. Pomimo to że była jego matką , to jakieś 2 minuty temu odnosił się do niej jak do koleżanki.
- Więc Klaro. - wyrwała mnie z zamyśleń dyrektorka. - Możesz wytłumaczyć mi co to miało znaczyć jakieś 15 minut temu na sali ? - zapytała.
- Co to miało znaczyć  ?! Pani chyba nie widziała całego tego widowiska. - odpowiedziałam.
-  Owszem , ale slyszałam co ty mówiłaś. Kto cię wogule uczy takich słów.?
- Zawsze ja byłam , jestem i będe winna. Nie rozumiem dlaczego Kariny tutaj z nami nie ma. To niesprawiedliwe ! - wykrzyczałam.
- Nie mów mi co jest sprawiedliwe a co nie . Panna Karina nic złego nie uczyniła. - odpowiedziała mi dyrektorka.
No po prostu kurwa no nie. Nie dość że nie widziała prawie połowy zdarzenia na sali to teraz jeszcze mi mówi że Karina nic złego nie zrobiła. Jak zwykle ja byłam winna .
- Jak to nic złego ? !  Wyśmiewała sie z mojej rodziny i z tego że nie mam ojca. Zwyzywała mnie i uderzyła. Przecież nie będe stała jak idiotka i czekała  jak wszyscy zaczną się ze mnie śmiać. - wydusiłam przez łzy.
Tak zaczęłam płakać , bo nie lubię gdy ktoś wmawia mi coś czego nie zrobiłam.
- Nie tym tonem. Byłaś wulgarna i arogancka dla koleżanki.
- Ona nie jest koleżanką...
Tak.?! A co by pani zrobiła na moim miejscu?
- Niewiem co bym zrobiła , napewno nie to co ty.- odpowiedziała.
- Jasne.. Na pewno nie stałaby pani jak idiotka czekając na ripostę od wroga. Tylko zaczęłaby pani działać. Jestem tego pewna. W stu procentach.
- Możliwe. Ale ja to ja a ty to ty. Jesteś uczennica tej szkoły i ja zabraniam takiego oddzywania się do uczniów. - odpowiedziała.
Czułam że ta rozmowa nie ma sensu.
- Wie pani co. Jak pani nauczy się pojęcia słowa sprawiedliwość to wtedy pogadamy. Ale porozmawiamy we trójkę : Ja , Karina i Pani. Żegnam.- odpowiedziałam i po tych słowach udałam się w stronę drzwi.
- Klaro wracaj natymiast. - krzyczała.
- Do widzenia. - odrzekłam.
- Ehh. z tobą jak z 4 latkiem. Dzwonię do matki. !
- Tak , tak . Wiem zawszze byłam skomplikowanym dzieckiem. Niech pani dzwoni.  - powiedziałam i wyszłam.
Coś tam do mnie jeszcze krzyczała, ale zbytnio jej nie slyszałam. Szlam teraz po schodach w dół . Przechodząc napotkałam wzrok wielu uczniów. Coś tam szeptali ale miałam na to wyjebane.
- Słyszałam , że byłaś u dyry ? - zapytała Zuzka.
- Taa.. nawet nie pytaj.
- Dobra , opowiesz mi kiedy indziej. Najwidoczniej ty teraz będziesz kozłem ofiarnym tej zołzy.
- Hahah... no powiedzmy. - odpowiedziałam.
" Kozioł ofiarny " wcale nie chciałam nim być. Ale cóż bywa. Jakoś sobie dam radę .
- Idę po plan lekcji. Trzymaj się . - pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam przed siebie.
Pech chciał , że znów spotkałam osobę przez którą jakieś 10 minut temu byłam na dywaniku u dyrektorki. Miałam nadzieję , że nic się do mnie nie odezwie jednak myliłam się . No bo przeciez ona musiała się popisać przed swoją elitą.
- Oo . Kogo ja widzę. -  wypaliła.
- Mnie widzisz.
- Wcześniej byłaś jakoś bardziej rozgadana. Teraz cicha owieczka , bo nie masz publiczności. - powiedziała.
- Nie muszę mieć publiczności , żeby ubrać w odpowiednie słowa to co mam ci do powiedzenia.
- Hahahhaa ...  powiem ci jedno Klaro , czy jak ci tam. Nie lubię gdy ktoś mną pomiata i zwykle rozprawiam się z takimi . Więc jeszcze pożałujesz tych swoich tekstów do mnie.
- Tak. z radością popatrzę jak mi próbojesz niszczyć życie. Powodzenia.!
- Ja bym się tak na twoim miejscu nie cieszyła. - odpowiedziała.
Już miałam coś powiedzieć , gdy ktoś mnie wyprzedził.
- Karina , skończ.!. - obróciłam się i zauważyłam Marcina.
Oczywiście posłuchała go. Podjarana w podskokach poszła  chwalić sie , że zna jej imię. Chociaż nie był to taki powód do dumy.
- Dziękuję .- powiedziałam.
- Nie ma za co. Marcin jestem , a ty ? - zapytał.
- Wiem ... yy to znaczy Klara.
Zmiażdżył mi żebra swoim uśmiechem.
- Widziałem cie dziś u mojej mamy.
- Taa.. no comment. - zaszpanowałam angielskim.
- Spoko , niecodziennie widzi się tak piękną dziewczynę w gabinecie dyrektorki . - żartował ze mnie.
- Bardzo śmieszne. Cóz niecodziennie ma się suczowatą dyrektorkę. - odpowiedziałam , po czym ugryzłam się w język , bo Marcin zrobił smutną miinę.
- Ja.. przepraszam. Nie to miałam .. - tłumaczyłam się.
- Nie przepraszaj. Wiem co chciałaś powiedzieć. Ona już taka jest , trudno. - odpowiedział.
- Nie gniewasz się ?
- Nie no co ty . Słyszałem już gorsze rzeczy.
- Ja  już muszę spadać do domu . - powiedziałam.
- Odprowadzę cię. w sumie i tak nie mam nic innego do roboty. - zaproponował.
- Ok , jak chcesz.
Po chwili udaliśmy się w stronę mojego domu. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się . Straciłam poczucie czasu , nawet się nie skapłam , że już jesteśmy pod moim domem. Nie chciałam się z nim rozstawać. Znam go tylko dwie godziny , a chyba się powoli z w nim zakochuje.
- To tu. - odezwałam się. - Tu mieszkam. Przykro mi , ale musimy się pożegnać . Dziękuję za odprowadzenie.
- Polecam się na przyszłość. - powiedział. - No to narazie.
Poszedł w przeciwną stronę , a ja patrzyłam jak odchodzi. Czułam , że będzie ważną osobą w moim życiu. Już był , mimo że jeszcze o tym nie wiedział.

__________________________________________________________________________
                                                                                                                        Przepraszam ,że nic nie pisałam , ale mam próbne egzaminy
Nudny rozdział moim zdaniem.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Pozdro
` smilleyea
.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział I.

Tak , to dziś. Pierwszy dzień szkoły . Nienawidzę tego dnia. Nie dość , że trzeba tak wcześnie wstać , to jeszcze musimy iść do kościoła. No , ale cóż " bywa ". Zadzwonił budzik nastawiony na godzinę 6:OO -  dla mnie to środek nocy , ale jak chce się wyglądać w miarę normalnie , to trzeba zaakceptować pobudkę o tak wczesnej porze. Zwlekłam się z łóżka i udałam się prosto do łazienki. Przeraziłam się swojego odbicia. W sumie powinnam się już przyzwyczaić , że wyglądam jak strach na wróble , ale dzisiaj to już przesada. Moje włosy , które przypominały w tej chwili siano mojej babci w stajni były gorsze niż .. niż niewiem co. Musiałam je ogarnąć. Zazdroszczę innym prostych włosów . Moje są lokami , jeżeli można to tak nazwać. Wyciągnęłam prostownicę i zaczęłam prostować. Zrobiłam lekki makijaż i moją pracę uznałam za skończoną. Zostało mi 27 minut do wyjścia . Zaczęłam szybko szukać jakiś galowych ubrań. Nie lubię tego. Ale znalazłam czarną sukienkę. Była piękna. Założyłam do niej balerinki i wzięłam małą torebkę. Byłam gotowa.
- Mamo idę.! - krzyknęłam.
- Dobrze , tylko nie rozrabiaj.
- O nic się nie martw. - odpowiedziałam.
Szłam przez park , gdy nagle zobaczyłam grupkę chłopców , nie znałam ich. A to dziwne bo ja tu znam większość osób .Siedzieli na mojej ulubionej ławce. Przyśpieszyłam kroku i przeszłam obok nich.
- Hej , mała.! - krzyknął któryś z nich. Odwróciłam się.
- Tylko nie mała. - powiedziałam. Nie lubilam jak ktoś tak do mnie mówił , ponieważ bylam wysoka.
- Dobrze , duża. Chodzisz tutaj do szkoły.?
- Tak , chodzę , a wy tutaj jesteście nowi ? - zapytałam z ciekawości.
- No tak. A tak w ogóle to ja jestem Łukasz , to jest Daniel  , a tamten z szlugiem to Filip..- przedstawił siebie i innych.
- Miło poznać , ja jestem Klara.
- Ładnie.- powiedział Filip.
- Kwestia gustu. Przepraszam , ale muszę iść  na rozpoczęcie roku.
- Odpuść sobie i tak już jesteś spóźniona. - powiedział Łukasz.
Popatrzyłam na zegarek . No tak była już 8.26. Długo z nimi rozmawiałam.
- Wy to chyba lubicie zatrzymywać niewinnych ludzi.
- No widzisz . Szkoda , że nam za to nie płacą. To jak zostajesz z nami.? - zapytał Łukasz.
- Aaa.. niech będzie.
Nastała wielka cisza. Trwała ona jakieś 5 minut. Gdy po chwili Filip wyjechał z pytaniem.
- Chcesz ? - podał mi paczkę Marlboro.
Co za pytanie , pewnie że chciałam. Ale nie . nie mogłam. Od 2 tygodni próbuję rzucić i jak narazie nieźle mi to wychodzi. Lecz poczucie tego smaku , dla jednych obrzydliwego a dla innych cudownego wprowadziło by mnie w stan , który chciałam poczuć od dawna. Wyciągnęłam ręke.
- Nie , nie mogę. - powstrzymałam się.
- Jak to nie możesz.? - popatrzyli na mnie i zrobili minę typu " WTF".
- Tak , po prostu. - odpowiedziałam.
- Nie to nie.
- Ta.. Może idziemy juz na ten apel.? - zapytałam.
- Masz rację. No to w drogę . - odpowiedział mi Łukasz
.Kiedy już w końcu doszliśmy do szkoły głęboko westchnęłam.
- No to się zacznie. - wypuściłam moje myśli na zewnątrz.
- Coś mówiłaś.? - zapytał Łukasz.
- Nie , nie . - odpowiedziałam.
Weszliśmy do środka tego okropnego miejsca  z którego najchętniej uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Nie miałam tu przyjaciół. No może poza Zuzką. Byłam marginesem społecznym . Wszyscy się ze mnie śmiali , więc dlatego bardzo zdziwiło mnie to że tacy chłopcy jak Łukasz , Filip i Daniel do mnie zagadali. Może w tym roku będę mieć więcej szczęścia. Ślimaczym pędem udaliśmy się w stronę sali gimnastycznej.Już z korytarza było słychać głos Ropuchy. Tak nazywaliśmy naszą dyrektorkę. W rzeczywistości ma na imię Barbara. Jest strasznie niesprawiedliwa. Skupiłam się na apelu , a bardziej raczej na szukaniu Zuzy wśród tłumów. Niecodziennie spotyka się szkołę z 987 osobami.  Znalazłam ją . Stała koło nauczycielki od biologii. Ta, ona lubiła biologię . Ja wolę raczej WF.

 - Łukasz , przepraszam , ale muszę iść do Zuzy. 
- Kto to Zuza.? - zapytał Łukasz.
W sumie on tylko najbardziej ze mną rozmawiał.
- No tak głupia ja . Skąd wy możecie ją znać. Zuza to moja przyjaciółka , chodzi do 3 b.  odpowiedziałam.
- Oo to tam gdzie Daniel.
 - No to widzisz. W sumie jak chcecie to chodźcie ze mną. - zaproponowałam na co się zgodzili.
Odwróciłam się na pięcie i zderzyłam się z jakąś dziewczyną. Ubrudziła mi koszulkę pudrem.
- Patrz jak chodzisz pokrako. - usłyszałam.
 Nie musiałam długo zgadywać na kogo się natknęłam. Była to Karina. Uważała się za królową szkoły. Wszyscy ją ubóstwiali. No z wyjątkiem mnie i Zuzy. 
- Daj spokój Klara. - powiedział Łukasz.
- Zacznę patrzyć jak ty zainwestujesz w miotłę i zaczniesz zamiatać po sobie ten tynk co ci leci z mordy. - odpowiedziałam , nie zważając na wypowiedź nowego kolegi.
Chyba zrozumiała o co chodzi.
.-  Suka. - głośno krzyknęła.
Kilka osób patrzyło na nas i czekało co się będzie dziać dalej. 
- Przynajmniej rasowa , a nie skurwiona jak ty ! - wydarłam się. 
Uderzyła mnie. Zabolało. Miałam łzy w oczach. Ale nie mogłam teraz się rozbeczeć. Przecież to Karina , z którą już dawno chciałam zrobić porządek , a teraz to ona zrobiła porządek ze mną.  Chciałam jej oddać, ale ktoś chwycił moją rękę. Cholera tylko nie to. Ropucha stała teraz obok mnie.
- Myślałam , że jesteś wychowaną dziewczynką . - powiedziała.
- Widać pani się pomyliła. Cóż się dziwić jak to coś wychowuje się bez ojca.. - wtrąciła się Karina.
Teraz przesadziła. Nie wytrzymałam. Zaczęłam płakać jak dziecko. Miałam w dupie , że będę mieć przesrane i to nieźle za to co teraz powiem.
- Kurwa. Posłuchaj. Możesz sobie obrażać mnie , moje włosy , moje nogi , mój wygląd , ale od mojej rodziny się odwal . Zrozumiałaś.? ! - powiedziałam przez łzy.
- Klara ! Do gabinetu. Natychmiast. - powiedziała wkurzona dyrektorka.
- Jasne..idę.Wyszłam z sali. Wszyscy na mnie patrzyli na mnie jak łysy na grzebień.
 Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co tak naprawdę powiedziałam. W tym momencie mam ochotę wylogować się z życia.
Weszłam do gabinetu i zobaczyłam coś co od razu wywoływało uśmiech na twarzy.
 Motylki już urządzały sobie bibę w moim brzuchu.


__________________________________________________________________________
Postanowiłam , że zacznę pisać blog od nowa ,
ponieważ z tamtym nie wyrabiałam.
Ale więcej o przygodach Zuzy i  Klary możecie poczytać u  Natalii .
Rozdział beznadziejny i nudny.
Zobaczy się jak to będzie. 

Pozdro.
` smilleyea.